Wczoraj moja Klientka powiedziała mi, że „jestem ubrana dobrze, ale normalnie” i jak twierdziła, jest tym zaskoczona.
Doskonale rozumiem z czego wynika takie myślenie, ponieważ większość z Was sądzi, że styliści czy wizażyści to są przebierańcy w jarmarcznych kolorach lub co najmniej ekstrawagancko wyglądające zjawiska na granicy śmieszności.
Już nie raz wypowiadałam się na ten temat.
Mówiłam, że cenię indywidualność i nie boję się wyróżniać.
Chcę wyglądać dobrze, ale przede wszystkim czuć się w zgodzie z miejscem, nastrojem i okolicznościami jakie mi towarzyszą, nie tracąc przy tym swojego stylu.
Kontrowersja nie musi być jedynym rodzajem kontaktu ze światem.
Jest tzw.gust, wyczucie, ale są także zasady dobrego stylu.
I bez znajomości tych zasad, bez dobrej szkoły, można być jedynie zbitkiem kolorów kłujących w oczy.
Kocham kolorowe ptaki, ale ten kolor musi być w naturze…gołąb udający papugę jest tylko gołębiem udającym papugę.
Nie chodzi o to, aby po wyjściu z mojej pracowni ktoś stał się innym człowiekiem, ale by odkrył prawdziwą przyjemność z bycia tym kim właśnie jest .
Moim zadanie jest upiększać, a nie udziwniać.
Oczywiście, że mogę być kim zechcę ( …i na sesjach zdjęciowych jestem), ale najbardziej lubię być sobą.
Przeraża mnie ilość masek jakie nosimy.
I obawiam się dnia, kiedy odpadną razem z twarzą.
Comment ( 1 )
Prawdziwe :)